Był post o mamie (tak osobisty, że sama siebie nie poznaję...), to Tacie
też się coś dzisiaj należy. W Twoim dniu chcę Ci Tato podziękować za
tak wiele wspomnień, które dzięki Tobie posiadam: za wywiezienie mnie po raz
pierwszy w wieku 10 miesięcy na cały miesiąc pod namiot i za uczynienie mnie najmłodszą
(choć nigdy nie zrzeszoną) harcereczką. :) Dzięki temu pokochałam lasy i
jeziora, i tak już zostało. Dziękuję za wyprawy na ryby z leszczynową wędką, za ogniska, wbijanie gwoździ, jeżdżenie taczką i naszym ukochanym tarpanem. Choć sprawy techniczne nie są moim wrodzonym talentem, dzięki różnym wspólnym działaniom jak ktoś mi mówi: "Podaj młotek ciesielski" to podam odpowiedni, więc nie jestem do końca trąba.. ;) Dzięki
Twojej miłości do koni trafiłam jako dziecko do stajni, skąd mam
najwspanialsze wspomnienia i wiele przyjaźni, które trwają do dziś.
Dziękuję także za to, że dzięki Tobie mieszkam tu gdzie mieszkam. Bez
odnalezienia przez Ciebie tego miejsca i przemienienia go z pola
pszenicy w cudowny zalesiony azyl, którego podarowałeś mi kawałek, bez pomocy w budowie naszego domu pewnie
wciąż tkwiłabym w Warszawie, wessana w jakąś (o zgrozo) korporację. Być
może nie zajmowałabym się tym, czym się obecnie zajmuję. Cudownie mieć
Cię za Tatę i świetnie mieć Cię za sąsiada. Dziękujemy za to, że zawsze
możemy na Ciebie liczyć. Kocham Cię Tatku!
♥
A to moje ulubione nasze wspólne zdjęcie z czasów gdy eko-pieluchowanie było powszechnym standardem, a nie dziką fanaberią ;)
Mój Tata jest niezwykłą osobą. Od 20 lat buduje gospodarstwo agroturystyczne Hańczówka, na wspomnianym powyżej kawałku ziemi. Jest ono marzeniem i celem jego życia. Posadził mnóstwo drzew, zbudował padoki, chatę biesiadną, budynek stajni, a nad nią pokoje do wynajęcia (serdecznie zapraszam w jego imieniu!). Plany ma jeszcze duże, ale konsekwentnie je realizuje. Jest sercem i duszą tego miejsca. Dziś z okazji jego święta dostanie ode mnie misę ze swoim logo, które zaprojektowała moja zdolna siostra.
Tło misy na powyższym zdjęciu stanowią świerki, sadzone przez nas na tym "lotnisku" 20 lat temu. Były tak małe, że ginęły w trawie, myślałam wtedy, że nigdy nie doczekam się momentu, gdy będą porządnymi drzewami, ale zleciało jakoś szybko... Ten krasnal obok drzew to niespełna metrowa miarka porównawcza w postaci mojej córki. Są porządne? Są! :)
i na koniec koniki. Ulubieniec dzieci: Pepito częstuje się marchewką (reszta zazdrości i czeka w kolejce).
Idę szorować oplutą misę i czekam na tatę. Dobrego dnia dla wszystkich Ojców. Jesteście ważni, pamiętajcie o tym zawsze! :)