Pamiętacie mojego walecznego posta z 13 września? Teraz, kiedy zima się skończyła mogę już czystym sumieniem napisać, że WYGRALIŚMY
BATALIĘ! Grypę i inną zarazę stłumiliśmy w zarodku i przepędziliśmy
gdzie pieprz rośnie naszym Eko Arsenałem! Efekty zdumiewająco skuteczne: dowodem jest przedszkolak, który nie
opuścił z powodu choroby ANI JEDENGO dnia w tym roku! Po poprzednim
sezonie zimowym, w którym więcej siedzieliśmy w domu niż na zewnątrz ( i
pewnie każda mama wie o czym mówię) jest to dla mnie istne szaleństwo.
Zatem aby powtórzyć nasz spektakularny sukces polacam co następuje: w
maju zbieramy kwitnące mniszki, w czerwcu zielone szyszki sosny, a w
sierpniu owoce czarnego bzu. Przy okazji zbierania łapiemy witaminę D...
i jesteśmy w domu! To znaczy w przedszkolu! I na dworze!