Wczoraj na moim instagramie (
https://www.instagram.com/pracownia_Kasi/ - zapraszam!
), pod zdjęciem z pracowni pojawiły się pytania o proces powstawania
kubka. Dawno już nie było takiego technicznego postu, więc dziś go dla
Was przygotowałam. :) ). Oto ten sam kubek, na różnych etapach tworzenia. Najpierw ulepiony z
gliny: lepię go w formie, by zachować zbliżony kształt i pojemność, po
wyjęciu wygładzam i doklejam ucho, odbijam także logo (o samym lepieniu
spróbuję przygotować osobny post, który
chyba najlepiej byłby filmikiem). Drugi kubek w kolejności to glina,
którą wysuszyłam, (co trwało około tygodnia), spójrzcie o ile kubek się
zmniejszył po odparowaniu wody, kolor jest też trochę jaśniejszy. Takie
suche naczynie szlifuję jeszcze w miejscach, których nie udało mi się
wygładzić na mokro i wkładam do pieca na pierwszy wypał tzw. biskwit.
Trwa to 2 doby, bo piec nagrzewa się powoli do 900 stopni, i później
pomału stygnie. Nie ma tu mowy o pośpiechu (jak zresztą na żadnym etapie
ceramicznej produkcji). Zobaczcie, że tym razem kolor jest już zupełnie
inny (a to wciąż ta sama glina!). Czwarty kubek to umyty z pyłu
biskwit, na który nałożyłam żółte szkliwo i pozostawiłam do wyschnięcia.
Po tym mogę go umieścić w piecu na finalny wypał: w tym przypadku 1090
stopni, bo to glina o tzw. niskim spieku i tyle jej wystarczy, by kubek
był szczelny i w pełni użytkowy. Niektóre rodzaje wypalam sporo wyżej
(np. na 1235 stopni). Przy wyborze końcowej temperatury trzeba wziąć pod
uwagę rodzaj użytej gliny, jak i szkliwa, bo one też mają swoje zakresy
temperatur i trzeba to po prostu dopasować.
W piecu kubek spędza znowu 2 doby. Cały proces trwał około 3 tygodni i
tyle zazwyczaj trzeba poczekać na realizację zamówienia u mnie, nawet
jak ulepię przedmiot od razu. Mam nadzieję, że to Wam trochę przybliży
ten proces i odpowie: dlaczego tak długo. Pozdrawiam!