Nie wierzę w przypadki, ale czasem droga do stworzenia nowego pomysłu na naczynia jest dość zawiła. Jakiś czas temu wykonałam talerzyk z czarnej gliny dla jednej osoby, który niestety nie okazał się być takim, jakiego oczekiwała. Talerzyk wylądował w mojej własnej szafce, potem zapozował z truskawkami na instagramie, by już za chwilę stać się impulsem do zamówienia całego zestawu naczyń. Zamówiła go florystka Sonia, która zobaczyła instagramowe zdjęcie. W zestawie tym dominuje nakrapiana biel. Oto on:
Reszta zestawu ulepiona jest z kremowej gliny, od spodu nieszkliwiona, matowa i porowata. Kontrastuje z białym, gładkim wnętrzem:
Łyżeczki, których formę wymyśliła Sonia, bardzo przypadły mi do gustu. Do końca nie wiem do czego będą używane i czy delikatny uchwyt utrzyma ciężką główkę, ale Sonia będzie testerką (i będę się dowiadywać ):
i na koniec w towarzystwie pyszności znalezionych przy okazji robienia zdjęć. Coraz bardziej lubię te plenerowe sesje :) :
Bardzo mi się spodobał nieregularny kształt tych naczyń, bo lubię gdy rękodzieło wygląda jak rękodzieło i naprawdę każda sztuka jest niepowtarzalna. Z żalem pakowałam je w wysyłkowe bąbelki, ale już wypalam kolejne naczynia w tym stylu. Będą dostępne za tydzień na Jarmarku Jakubowym w Szczecinie. Zapraszam :)