niedziela, 24 kwietnia 2016

droga

Jestem na tej drodze codziennie od prawie 5 lat, niezależnie od dnia tygodnia, pory roku czy pogody. Wiosną podziwiam budzące się do życia rośliny, latem wystawiam twarz do słońca i podjadam dzikie jeżyny, jesienią wciągam śliwki i omijam kałuże, zaś zimą grzęznę w błocie lub pilnuję, by nie rozkraczyć się w szpagacie, gdy te kałuże zetnie już mróz. Zawsze towarzyszą mi psiska, a reszta się zmienia, raz pcham wózek, raz toczę się z brzuchem, raz pomagam wystartować rowerkowi. Raz idę w gronie mniejszym, raz większym. Ale zawsze tędy.


Najczęściej nie spotykam tu nikogo. Czasem spotykam tu siebie...:)



Na wiosnę jest tu szczególnie magicznie. Po obu stronach drogi ciągną się dzikie śliwki, które właśnie rozkwitły. Nie mogę powstrzymać się by nie zatrzymać tego momentu na zdjęciach. Będę sobie oglądać zimą...


Z boku roztacza się piękny widok na pola, jezioro i na budzącą się zieleń:


To z pobocza tej drogi najczęściej pochodzą roślinki, które potem utrwalam odciskając je w glinie. Bo jak jadę z Emilką i ona zasypia, to od razu ląduję w pracowni (a zielsko ze mną.)


Udanej reszty weekendu. Korzystajcie z wiosny :)