Ostatnio osoba zamawiająca u mnie cukiernicę zapytała jaka łyżeczka
będzie później do niej pasowała. W odpowiedzi wydałam z siebie
inteligentne "yyyyyyy" i pomyślałam, że trzeba będzie zmierzyć się z
zadaniem ulepienia pasującej łyżeczki. Największą trudność sprawiło
oczywiście wymyślenie metody szkliwienia, by jak największa powierzchnia
łyżki była jednak w kolorze i jednocześnie, by dało się ją wypalić (
poczas wypału szkliwo nie może dotykać do półki bo przykeli się na wieki ). Udało się chyba i wygląda całkiem ok? :)